+48 696 513 050, +48 694 650 192 office@rivigo.eu

Długopis? Prosta rzecz!

Każdy go zna, każdy go ma i niemal każdy korzysta z niego podczas spotkań biznesowych. Czyż nie?

Mając na uwadze mowę ciała i tajniki komunikacji niewerbalnej, dobrze jest używać długopisu na spotkaniach świadomie (!) – kontrolując to, co z nim robimy!

Banał? Tak – to właśnie banalne sprawy i nieme drobiazgi wpływają na nasz wizerunek i to, co sobą komunikujemy światu! Dobrze jest więc by skutecznie tym zarządzać!

Podczas spotkań biznesowych, nasz towarzysz długopis – może pełnić kluczową rolę, w ich przebiegu. Może pomóc, a może zaszkodzić.

Tak – zaszkodzić własnie.

Gdy rozmawiamy z klientem, dopinamy szczegóły transakcji lub właśnie rozpoczynamy negocjacje – nasza uwaga jest w pełni skupiona na tym, co mówi i robi kontrahent. Chłoniemy niemal każde jego słowo, każdy detal rozmowy, każdą informację. Prawie nieruchomiejemy – wyostrzając zmysł słuchu i wzroku, tak, by wszystkie informacje usłyszeć, zrozumieć, przetworzyć i przyjąć. Chcemy by kontrahent zachowywał się tak samo, kiedy to my zaczynamy mówić. Przecież mamy do zakomunikowania sprawy ważne!

Czy rozmówca robi to samo? Pewnie zdarzyło się Wam wielokrotnie, że kiedy zaczynamy naszą tyradę werbalną i rozpływamy się nad cechami naszego produktu, usługi i ich ceny – mamy wrażenie, że klient jakby przestaje nas słuchać – a jeśli to robi, to jego uwaga jest jakby mniejsza…

Nasza mowa ciała zmienia się diametralnie. Zaczynamy czasem podświadomie wykonywać gesty i zachowania niekoniecznie je kontrolując. Włączamy NIECHCĄCY rozpraszacze uwagi!

Jednym z najbardziej popularnych jest … długopis, który w naszych dłoniach podczas naszej wypowiedzi zmienia swój cel, do jakiego go ktoś stworzył. Przestaje pełnić funkcję „pisadła” – zaczyna nową rolę: „rozpraszacza”!

Często nieświadomie zaczynamy nim machać, kręcić, stukać, punktować (uderzać w powietrzu końcówką piszącą w stronę klienta) czasem nawet pstrykać – włączając i wyłączając go (co zresztą – udowodnione – pomaga w rozładowaniu napięcia podczas stresującego spotkania). Tak, to wszystko na pewno kiedyś przytrafiło się każdemu z nas… Tylko, czy pomaga w zbudowaniu atencji i skierowaniu uwagi klienta na nasze słowa i na to, co mówimy? A przecież chcemy by nas słuchał!

Ten przykład to tylko kropla w morzu banalnych detali, które często odwracają uwagę od tego, co mówimy a skupiają na tym co robimy. Dobrze jest tym sterować, więc jeśli zdarzyło Ci się kiedykolwiek popstrykiwać przed nosem klienta długopisem bo masz taki nawyk i nic tego nie zmieni….  chwyć długopis prawą ręką, w połowie jego długości (nie będzie kusiło by pstrykać) i skieruj jego końcówkę piszącą w swoją lewą stronę – tym drobniutkim manewrem unikniesz pstrykania, punktowania klienta i machania długopisem. Pozwoli jednak wykorzystać długopis jako atrybut w budowaniu dystansu biznesowego – o czym niebawem w kolejnych postach.