Artykuł redakcji na:Temat (19.10.2021)
Link do artykułu na:Temat
Mateusz Morawiecki we wtorek wystąpił z konfrontacyjnym przemówieniem w Parlamencie Europejskim. Szef rządu Prawa i Sprawiedliwości przekonywał, że to on ma rację i sugerował, iż nie boi się konsekwencji, jakie może ponieść Polska. W ocenie znanej ekspertki od mowy ciała, na poziomie niewerbalnym premier wysyłał jednak inne sygnały.
– Kompetencje Unii Europejskiej mają swoje granice. Nie wolno nam dalej milczeć, gdy są one przekraczane! Dlatego mówimy „tak” dla europejskiego uniwersalizmu i „nie” dla europejskiego centralizmu – grzmiał Mateusz Morawiecki w Parlamencie Europejskim przed debatą na temat stanu praworządności w Polsce.
Przemówienie skomentowała już cała rzesza polskich i europejskich polityków oraz ekspertów w dziedzinie prawa. Głos w dyskusji postanowiła jednak zabrać także popularna ekspertka ds. mowy ciała Daria Domaradzka-Guzik, która wtorkowemu wystąpieniu przyjrzała się pod kątem tego, co Mateusz Morawiecki przekazywał na poziomie niewerbalnym.
„Dość szybkie tempo mówienia, wysoki ton głosu, słyszalny krótki oddech, uciekający głos, spięte mięśnie twarzy i ograniczona gestykulacja oraz zbytnie przywiązanie do tekstu na kartce to częste sygnały wysokiego niepokoju, stresu” – stwierdziła Domaradzka-Guzik na Twitterze. „Tak zwykle wygląda kłopot” – dodała.
„Morawiecki mówił do swoich”
– Moim zdaniem siła rażenia tego wystąpienia jest żadna w PE i duża w Polsce. Premier mówił przede wszystkim do mediów związanych z PiS, a ich zasięg jest w Polsce ogromny. Dokonał więc świadomego wyboru i mówił do swoich – komentował dla naTemat.pl były unijny komisarz Janusz Lewandowski.