+48 696 513 050, +48 694 650 192 office@rivigo.eu

Artykuł redakcji na:Temat (19.10.2021)

Link do artykułu na:Temat

Mateusz Morawiecki we wtorek wystąpił z konfrontacyjnym przemówieniem w Parlamencie Europejskim. Szef rządu Prawa i Sprawiedliwości przekonywał, że to on ma rację i sugerował, iż nie boi się konsekwencji, jakie może ponieść Polska. W ocenie znanej ekspertki od mowy ciała, na poziomie niewerbalnym premier wysyłał jednak inne sygnały.

– Kompetencje Unii Europejskiej mają swoje granice. Nie wolno nam dalej milczeć, gdy są one przekraczane! Dlatego mówimy „tak” dla europejskiego uniwersalizmu i „nie” dla europejskiego centralizmu – grzmiał Mateusz Morawiecki Parlamencie Europejskim przed debatą na temat stanu praworządności w Polsce.

– Jeśli chcecie tworzyć z Europy beznarodowościowe superpaństwo, to najpierw uzyskajcie na to zgodę wszystkich krajów i społeczeństw Europy! Powtórzę jeszcze raz: najwyższym prawem Rzeczpospolitej Polskiej jest Konstytucja – wyprzedza inne źródła prawa. Od tej zasady nie może odejść żaden polski sąd, parlament i żaden polski rząd! – wykrzykiwał wcześniej szef rządu Prawa i Sprawiedliwości.                                                                                                                                                                                                                                              
Ekspertka od mowy ciała o występie Morawieckiego w PE: Tak zwykle wygląda kłopot

 

Przemówienie skomentowała już cała rzesza polskich i europejskich polityków oraz ekspertów w dziedzinie prawa. Głos w dyskusji postanowiła jednak zabrać także popularna ekspertka ds. mowy ciała Daria Domaradzka-Guzik, która wtorkowemu wystąpieniu przyjrzała się pod kątem tego, co Mateusz Morawiecki przekazywał na poziomie niewerbalnym.

                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                „Dość szybkie tempo mówienia, wysoki ton głosu, słyszalny krótki oddech, uciekający głos, spięte mięśnie twarzy i ograniczona gestykulacja oraz zbytnie przywiązanie do tekstu na kartce to częste sygnały wysokiego niepokoju, stresu” – stwierdziła Domaradzka-Guzik na Twitterze. „Tak zwykle wygląda kłopot” – dodała.

 

„Morawiecki mówił do swoich”

– Moim zdaniem siła rażenia tego wystąpienia jest żadna w PE i duża w Polsce. Premier mówił przede wszystkim do mediów związanych z PiS, a ich zasięg jest w Polsce ogromny. Dokonał więc świadomego wyboru i mówił do swoich – komentował dla naTemat.pl były unijny komisarz Janusz Lewandowski.

– On mówił tak, jakby każde słowo było skierowane do widzów TVP, a nie zgromadzonych na sali europosłów i przedstawicieli instytucji Unii Europejskiej. Nie miałam wrażenia, że Mateusz Morawiecki szukał kompromisu i jakiegokolwiek rozwiązania polskich problemów – w podobnym tonie oceniła w rozmowie z naszym serwisem.