+48 696 513 050, +48 694 650 192 office@rivigo.eu

Jednym z dość często poruszanych „problemów’ podczas warsztatów praktycznych z wystąpień publicznych jest temat: „co z tymi rękami”? Temat absolutnie niedoceniony i problem zupełnie nie przereklamowany. Tak, to prawda. Wygląda na to, że jeśli przychodzi nam występować przed publicznością, grupą słuchaczy, zespołem pracowników czy innym audytorium to właśnie „te ręce” mogą stanowić dla nas problem.

Czy je opuścić wzdłuż tułowia? Czy złożyć przed sobą w splecionych ramionach? Czy założyć w tyle? Czy składać w wieżyczki, piramidki i inne konstrukcje? Czy splatać na wysokości klatki piersiowej? Och.. pomysłów jest wiele. Stąd zasadne pytania, co z nimi zrobić?

Warto zatem, choć na chwilę, pochylić się nad tym tematem.

Otóż postawa, to jeden z tych elementów komunikacji niewerbalnej, który pomaga nam komunikować się z otoczeniem, wysyłać do audytorium sygnały, kształtować nasz wizerunek. W zależności od okoliczności, to właśnie postawa – może wskazywać na to, czy jesteśmy odbierani jako pewni siebie i profesjonalni – lub przeciwnie, jako zdenerwowani i nieśmiali. To powoduje tworzenie w głowach naszych słuchaczy kolejne schematy:

Stoi pewnie, wyprostowany, wygląda na pewnego siebie – znaczy wie co mówi!

Albo

kręci się, wierci, macha rękami lub chowa je za siebie, wygląda na zdenerwowanego, mniej pewnego siebie – może powątpiewać w swoje argumenty, nie ma wystarczającej wiedzy, coś kręci.

Oczywiście – zawartość merytoryczna, sposób mówienia oraz treść wypowiedzi szybko zweryfikują powyższe pierwsze wrażenie, jednak na to trzeba chwilkę poczekać, by dać się poznać naszemu audytorium także w komunikacie werbalnym, dzięki wypowiadanym słowom. Działa to zarówno w jedną, jak i w drugą stronę. To znaczy, że możemy „dobrze dowyglądać” na początku, zbudować pozytywny wizerunek swojej osoby jako lidera, profesjonalisty, pewnego siebie człowieka – a później wypowiadać nieprzeciętne bzdury, lub mało ciekawe treści. Może być też odwrotnie.. Z pozoru nieśmiały osobnik, wyglądający niepewnie, jakby się denerwował – może w trakcie wystąpienia tak się rozwinąć, że zachwyci swoimi treściami i przekona do siebie słuchaczy.

Jeśli jednak wiemy, że tak to działa i że za pośrednictwem komunikacji niewerbalnej, możemy niejako „pomóc sobie” już od początku wystąpienia, dlaczego z tego nie skorzystać, by tak sprawnie zarządzić tym obszarem, by odnieść sukces?

No więc, wracając do początku.. „co z tymi rękami”?

Ręce podczas wystąpienia publicznego odgrywają dość istotną rolę, gdyż mają okazję skupiać na sobie uwagę naszych słuchaczy. Mogą nas wesprzeć w wystąpieniu lub całkowicie pogrążyć już na wstępie.

Wszystko jednak zależy od kontekstu danej sytuacji i celu, jaki chcemy osiągnąć podczas wystąpienia. Nie ma tu uniwersalnych prawd i tzw. „złotych zasad”.

Jeśli naszym celem jest zbudowanie pozytywnego wrażenia u odbiorców, że jesteśmy pewni siebie, świadomi swojej wartości, potrafimy budować relacje z audytorium, zdecydowanie warto unikać chowania dłoni za plecami, czy też splatania ich za sobą. Tego typu gesty, często powodują wrażenie, że mówca jest spięty, wstydzi się lub jest wystraszony, niepewny tego, co głosi. Chowanie dłoni za siebie, ma też dodatkowy (w tym kontekście negatywny) atrybut – kojarzony z chęcią ukrycia czegoś, schowania – to czasem może wysyłać sygnały o nieszczerości. A to chyba jedna z ostatnich informacji, którą chcemy przekazać naszym słuchaczom za pośrednictwem kanału komunikacji niewerbalnej. No i sprawa ostatnia.. Taka postawa, chowanie dłoni za siebie, splatanie ich z tyłu – pozbawia nas szans na właściwe zarządzanie gestem – czyli uniemożliwia nam skuteczne podkreślanie wagi, wypowiadanych przez nas słów – poprzez efektywną gestykulację. Dodatkowo, często spina nas wewnętrznie odbierając szansę na wzmacnianie naturalnej pewności siebie.

Kolejny, czasem stosowany sposób na przetrwanie podczas wystąpienia, to luźne opuszczenie dłoni wzdłuż tułowia. Nic w tym złego, jeśli ta postawa nie trwa przez całe wystąpienie. Jeśli jest inaczej i podczas całego przemówienia nasze dłonie niemal bez ruchu „przyklejone” są do bioder (postawa żołnierska) może to wysyłać sygnały o sztuczności, braku pewności siebie i nienaturalnym zachowaniu. Dodatkowo, podobnie jak przy chowaniu dłoni za siebie, odbieramy sobie szansę na skuteczne wspieranie gestem wypowiadanych słów. Takie wystąpienie, może być odbierane, jako mało naturalne, mało charyzmatyczne, wręcz niepewne.

Z powyższego wynika, że warto ręce niejako „pokazać” naszym słuchaczom, czyli umieścić je z przodu, dobrze widoczne, najlepiej na wysokości „powyżej pasa”. Warto pamiętać, że podczas formalnej komunikacji czy oficjalnych wystąpień, dopuszczona jest gestykulacja w obszarze: szyja-pas. Wszystkie gesty i układanie dłoni powyżej ramion (unoszenia w górę, machanie, wysokie umieszczanie rąk w okolicy twarzy) to gesty kojarzone z wysokimi emocjami, często takimi jak złość (wymachiwanie pięścią), ekscytacja, zwycięstwo (ręce wysoko w górze – jak u piłkarzy po strzelonej bramce lub biegaczy po wygranym biegu w maratonie). Jeśli jest naszą intencją, takie właśnie wzbudzenie emocji podczas wystąpień – róbmy to świadomie. No i w kontrze, niskie splatanie dłoni poniżej pasa, nie przynosi wiele korzyści podczas wystąpienia, niewiele akcentuje a jednocześnie skupia uwagę słuchaczy na miejscu, które rzadko jest istotnym elementem podczas wystąpienia. Odbiera to też pewność siebie w przemowie mówcy i zabiera szansę na skuteczny akcent gestem słów.

Gdy ręce mamy już przed sobą, we właściwej wysokości w obszarze: szyja – pas, pojawia się często ochota naszego ciała do bezpiecznego złożenia naszych dłoni w geście sławnej „wieżyczki”, „koszyczka” lub „piramidki”- czyli takie ułożenie rąk, które zazwyczaj angażuje obie dłonie równocześnie poprzez zaplecenie palców pomiędzy sobą lub ich obopólne stykanie koniuszkami. Palce tu mogą być skierowane w górę lub w dół – w zależności od wybranego wariantu. Taki gest, co do zasady nie jest zły, jednak warto pamiętać o kilku następujących zagrożeniach. Po pierwsze, gest ten nieco się opatrzył i nie niesie już za sobą dawnego „profesjonalizmu i mądrości” jakie kiedyś mu towarzyszyły. Po drugie, jak we wszystkim, warto zachować umiar w takim geście. Jeśli przez całe wystąpienie trzymamy ręce splecione w „piramidkę”, czy inną „wieżyczkę” – może wysyłać sygnał o sztuczności, spięciu czy zdenerwowaniu. Po trzecie, w emocjach (a te zazwyczaj nam towarzyszą, gdy przemawiamy na szerszym forum) może się zdarzyć, że zaczniemy intuicyjnie poruszać rękami – chcąc zaakcentować impulsywnie w sprawach dla nas ważnych. Nie dobrze wygląda, gdy dłonie splecione w „koszyczek” czy „wieżyczkę” zaczną energicznie zmieniać położenie – przy nieustannie złączonych palcach.

Pozostaje zatem najprostsza (choć często dość trudna do zrealizowania podczas stresujących wystąpień) postawa naturalnie złożonych rąk, gdzie jedna dłoń spokojnie spoczywa (nawet leży) na drugiej wzajemnie się podtrzymując. Tu też dostępne wariantowe ich ułożenie: obie wnętrzem do siebie, lub jedna dłoń skierowana wnętrzem utrzymuje drugą, skierowaną wierzchem do niej. Ważne, by swobodnie, w miarę spokojnie ułożone, utrzymane we właściwej wysokości sprawiały wrażenie spokoju budując naturalną postawę. Takie ułożenie dłoni, daje przynajmniej kilka korzyści mówiącemu: sprawia wrażenie lekkości i swobody – co może wysyłać sygnał, że mówca nie jest spięty, jest pewny siebie i wiec, co mówi; dodatkowo, to właśnie ułożenie daje szansę na naturalne – niemal intuicyjne gestykulowanie podczas przemowy (wystarczy lekko dłonie rozłożyć w konkretnych momentach – by sprawnie złożyć je po wypowiedzeniu jakiejś kwestii); pozwala też na skuteczne zaakcentowanie spraw ważnych poprzez lekkie uniesienie jednej dłoni (np. w geście akcentu, gdy chcemy zwrócić szczególną uwagę na wypowiadane kwestie) no i wreszcie, daje nam pozorną świadomość, że coś z tymi rękami zrobiliśmy i są już właściwie zagospodarowane – co utwierdza nas w przekonaniu, że mamy świadomość w zarządzaniu swoją komunikacją niewerbalną, panujemy nad swoim ciałem i skutecznie wspieramy postawą wypowiadane przez nas słowa. To wzmacnia, nie tylko przekaz, ale głownie mówcę i zwiększa tak potrzebną w wystąpieniach pewność siebie.

Jest jeszcze kolejny sposób na właściwe zarządzanie gestem i postawą przy użyciu zewnętrznych atrybutów – ale to temat na odrębny artykuł.